Skąd wzięły się szyszki sosnowe pod wierzbą a świerkowe pod słupem teletechnicznym?
Tegoroczna zima (mrozy, pokrywa śnieżna) spowodowała, że dzięcioł duży (najczęściej obserwowany w Zalesiu) zmuszony był ratować się nasionami sosny czy świerka. Aby szyszka, w której schowane są pożywne nasiona, nie odskakiwała mu pod ciosami dzioba, wciska ją w szczelinę kory (na zdjęciu też w pęknięcie słupa teletechnicznego) lub w rozwidlenie gałęzi. Szyszkę wciska łuskami do góry, tak iż dziobiąc na dół, odgina z łatwością łuski i językiem podchwytuje nasiona. W ciągu minuty może obrobić nawet całą szyszkę. Pustą szyszkę usuwa ze szczeliny skośnym uderzeniem dzioba i leci po nową.
Ponieważ dzięcioł używa przez dłuższy czas tej samej szczeliny, dużo skonsumowanych szyszek gromadzi się pod drzewem lub słupem. Taki warsztat dzięcioła, w którym umocowuje on szyszkę w celu wydobycia z niej nasion nazywa się „kuźnią”. Szyszki wyjedzone przez dzięcioła można łatwo odróżnić od szyszek obranych przez wiewiórkę, gdyż wiewiórka odgryza wszystkie łuski i zostawia tylko gładki trzpień, natomiast dzięcioł zostawia łuski, które jedynie strzępi i odgina.
Tekst i zdjęcia dr Tadeusz Leśnik