CO SIĘ DZIEJE TERAZ POD WODĄ CZYLI ZIMOWANIE RYB

Jaką strategię na zimę przyjęły ryby? Otóż duża ich część, szczególnie ryby wolnego żeru, jak płoć czy leszcz spędzają zimę przy dnie zgromadzone w wielkie ławice, spowalniając procesy życiowe i pozostając w tzw. odrętwieniu. 

Niektóre z ryb nie tylko spowalniają procesy życiowe z końcem jesieni, ale zapadają w sen zimowy.

Lin (Tinca tinca) to gatunek słodkowodnej ryby o średnich wymiarach do 50 cm, zaliczanej do rodziny karpiowatych (Cyprinidae) o charakterystycznym żółtomiedzianym ubarwieniu i praktycznie wszystkie jego płetwy są lekko zaokrąglone. Można go spotkać w wodach stojących, jak stawy, jeziora, oczka wodne i zbiornikach o powolnym nurcie, z dużą ilości detrytusu. Lin ma ciekawy sposób na przetrwanie zimy. Gdy temperatura wody spadnie poniżej 8°C, przestaje żerować, a gdy osiągnie temperaturę mniej niż 4°C, zagrzebuje się w mule i przesypia zimę. Na szczególną wagę zasługuje fakt, iż śluz pokrywający całe ciało tej ryby posiada właściwości lecznicze dla ludzkiej skóry. Fakt ten spowodował nadanie linowi w Anglii nietypowej nazwy – doctor fish.

Kolejnym przykładem śpiocha wśród ryb jest sum europejski (Silirus glanis). Ta największa słodkowodna ryba Europy może mierzyć nawet 3 m długości i ważyć nawet 300 kg. Cechą charakterystyczna suma jest bezłuskie ciało, olbrzymia głowa i oczywiście sumiaste wąsy, na górnej szczęce dwa, a u dołu cztery. Ten drapieżny olbrzym jesienią, gdy temperatura wody spada poniżej 8°C, zapada w sen zimowy. Sumy gromadzą się wówczas w zagłębieniach i poukładane jeden na drugim przesypiają zimę. Wiosną zaś osłabione po śnie zimowym intensywnie żerują, zjadając ryby, bezkręgowce wodne, płazy, gady oraz ptaki wodne. Nie pogardzą też padliną. 

Oczywiście nie wszystkie ryby odpoczywają podczas zim. Są też takie, które intensywnie żerują: miętus, sandacz i okoń. Temu pierwszemu zimowa aura sprzyja, gdyż z początkiem marca dokonuje rozrodu. Nie można zapomnieć o rybach łososiowatych, które późną jesienią wydają na świat nowe pokolenia.

Tekst i zdjęcia Wojciech Buczek