Minóg rzeczny (Lamperta fluviatilis), to nietypowe zwierzę zaliczane do ryb. Wyglądem może przypominać węgorza (wężowaty kształt ciała), ale o zupełnie odwrotnym trybie życia. Węgorze żyją w wodach słodkich a rozmnażają się w morzu, zaś minogi rzeczne dorosłe życie spędzają w morzu, a jak sama nazwa wskazuje aktu rozrodu dokonują w rzekach. Życie minoga można podzielić na dwa etapy – pożytecznego filtratora- stadium larwalne i pasożyta – dorosły osobnik. Warto przyjrzeć się
z bliska tym etapom.
Larwa minoga zwana ślepicą, różni się od minoga dorosłego – jest ślepa, bo ma bardzo słabo rozwinięte oczy, przykryte nieprzeźroczystą skórą i ma podzielone na segmenty ciało. W tym stadium rozwojowym larwy zagrzebują się w osadach dennych ustawione pod prąd rzeki, filtrują plankton i martwą materię organiczną, tym samym przyczyniając się do oczyszczania cieków.
Dorosłe osobniki mają prawdziwe oczy, wężowate ciało do 50 cm długości i charakterystyczny dla minogów otwór gębowy w kształcie lejka, zaopatrzony w dwa zęby rogowe górne i siedem dolnych, którymi przysysa się do ciała ryby i niczym wampir wypija z niej krew i płyny, zdrapując także tkankę mięśniową. Te bezżuchwowce w swojej jamie gębowej mają również gruczoły, których wydzielina uniemożliwia krzepnięcie krwi. Skoro mowa o nietypowym zwierzęciu, to rozmnażanie, też musi być nietypowe? W rzeczy samej, rozród też jest zadziwiający – dorosłe minogi w drodze z mórz do rzek, przechodzą duża metamorfozę (ich ciała ulegają przemianom), a podczas tarła samce przyczepiwszy się do samicy, owijają jej ciało jakby zakładały pętle, po czym wyciskają z niej ikrę jednocześnie ją zapładniając. Mało w tym romantyzmu, ale na pewno jest to metoda skuteczna. Mówiąc o minogu nie można zapomnieć, że są bardzo atrakcyjne pod względem kulinarnym.
Prawdopodobnie z powodu przejedzenia minogami zmarli: król Anglii Henryk I i Amalryk król Jerozolimy. Minogi są nazywane wampirami morskimi i w pełni na to zasługują. Mimo to są objęte ochroną częściową. Zwierzęta przedstawione na zdjęciach wyłowiono i po krótkiej sesji zdjęciowej uwolniono do wody.
Foto i tekst Wojciech Buczek